Abp Józef Michalik o relacjach państwo-Kościół [rozmowa]
- Księże Arcybiskupie, poważnym problemem jest zamykanie szkół gminnych
w małych miejscowościach. Dzieci będą miały daleko do większych szkół,
ale też bardzo dużo nauczycieli i katechetów straci pracę...
Abp
J. Michalik: To jest bardzo poważny problem, dlatego, że nie jest to tylko sprawa
pracy dla katechetów i nauczycieli, ale jest to zubożenie intelektualne i kulturalne
wiosek. To jest wyludnianie wiosek, zwłaszcza tych mniejszych. Tłumaczy się to tym,
że skoro jest mało dzieci, to trzeba likwidować szkoły, bo będą oszczędności, itd.
Jest to z gruntu błędne, dlatego że nie można dopuścić, żeby całe obrzeża Polski były
wyludnione, a do tego właśnie ta polityka prowadzi. Kolejna rzecz: wychowanie dziecka,
gdy nie ma tego „stadnego” wymiaru, jest głębsze. Dlatego myślę, że to jest wielki
błąd obecnego rządu, systemu, który idzie po linii rzekomego oszczędzania. Ale jest
to rykoszet, który odwróci się przeciwko narodowi.
- Moglibyśmy
wymienić jeszcze kilka innych spraw zapalnych w relacjach państwo-Kościół
w Polsce. Powiedzmy jednak o pierwiosnkach dobrych rzeczy. Które z nich
udaje się razem zrealizować?
Abp J. Michalik: Jest pewna odpowiedzialność
rządzących. Oni próbują jednak jakieś propozycje przedstawiać. Szkoda, że nie są konsultowane
szerzej. Myślę, że jest jakaś tendencja do doceniania szkół wyższych, chociażby w
mniejszych miejscowościach. To jest pozytywna sprawa. Jest wiele bolesnych spraw,
niedopatrzonych, jak chociażby służba zdrowia, uposażenie pielęgniarek, ogromne bezrobocie,
wobec którego wcale się nie zajmuje stanowiska. Nie ma miejsc pracy dla młodych ludzi,
nie szuka się tych miejsc pracy.
Mnie osobiście boli bardzo także sprawa rolnictwa.
Dopłaty dawane przez ostatnie lata rolnikom za nieuprawianie ziemi są bardzo niebezpieczne.
Oderwanie rolnika od ziemi odbije się w momencie trudnym na całej Polsce, dlatego,
że będzie taka sytuacja, że wieś się wyludni. Tendencja emigracyjna jest bardzo mocna.
Widać pewne zatroskanie rządu w budowaniu infrastruktury, chociażby dróg.
Nie wiem jak to będzie wyglądało w dalszym ciągu, jeśli zabraknie unijnych funduszy
w przyszłych latach. Ten kryzys dotrze i do nas. I potrzebna będzie moralna postawa
całego społeczeństwa. Ale ona się albo weryfikuje, buduje, krzepi, widząc przykład
troski i konsekwencji, albo się rozkłada, widząc przykład beztroski i nieuczciwości
na różnych poziomach.
- A co najbardziej martwi Episkopat Polski
w relacjach z rządem Donalda Tuska?
Abp J. Michalik: Martwi mnie
osobiście, bo trudno mi mówić w imieniu wszystkich, brak kultury, zanik kultury bycia;
to, że wielu polskich parlamentarzystów, przekroczyło bariery relacji dobrego wychowania.
To się udziela, to idzie w świat, na to nie można patrzeć obojętnie. Potem martwi
mnie osobiście to, że Polska staje się Polską partyjną, że przeważa troska o partię,
o poparcie dla niej, a nie dla państwa. Martwią mnie też takie „wyskoki”, które są
niekiedy obliczone na pozyskanie takiej czy owej grupy. Tu też widać wyraźnie, że
kultura ogólna, chrześcijańska, ale i rozwój tej kultury w Polsce, nie jest należycie
doceniany. Widzimy, że tworzy się drugi obieg. Polacy zawsze byli krytyczni i mieli
swoje zdanie. I powoli tworzy się coraz większa grupa dziennikarzy i ludzi kultury,
którzy poza tym jednym środowiskiem, czy jednym salonem, który ma największy głos
i znajduje przywileje, jednak dochodzi do głosu i próbuje zaistnieć budząc coraz większy
szacunek przeciętnego Polaka.
- Dochodzimy tu jeszcze do dwóch tematów,
które wydają się tematami zastępczymiw obecnym procesie politycznym
w Polsce, czyli do koncesji dla telewizji Trwam i do funduszu kościelnego.
Abp
J. Michalik: Telewizja Trwam i Radio Maryja od dosyć dawna były bardzo trudne,
i będą dalej dla tych ludzi, którzy są zupełnie innej orientacji. Będą nie do przyjęcia.
I to trzeba przyjąć. Natomiast w demokratycznym państwie, w którym żyjemy, mamy prawo
osądzać kryteriami demokratycznymi wszystkie zaistniałe fakty. Proszę zauważyć, że
wśród tych, którzy otrzymali zgodę na zaistnienie na nowej platformie cyfrowej, są
tylko jednokierunkowi nadawcy. Natomiast ta stacja, która jest prywatna, powinna być
potraktowana właśnie szeroko, demokratycznie, bo spełnia warunki. Znaleziono, po ośmiu
latach istnienia, że jest ona niewypłacalna. To jest argument niepoważny. Nikt w to
nie wierzy. Zresztą reakcja ludzi jest jednoznaczna i traktowanie jej w taki sposób,
jak jest traktowana, jest nieodpowiedzialne. To budzi podmiotowość społeczną. Ale
kiedyś ci ludzie nauczą się wymagać w innych sprawach. I na tym straci rząd. Konferencja
Episkopatu jednogłośnie wypowiedziała się na ten temat, że to nie jest w porządku,
że ta rzeczywistość powinna być zrewidowana i oceniona inaczej.
Natomiast
co do funduszu kościelnego: tych zastępczych tematów od kilku lat mamy sporo. Myślę,
że tu nastąpi porozumienie. Już widać pewną zmianę atmosfery, już salony przycichły,
bo i rząd troszkę inaczej patrzy, no to i one w imię demokracji też przycichają. Natomiast
Fundusz Kościelny powstał z zabranego mienia i on przynosi dochód. To mienie dało
państwu dochód przynajmniej dwukrotny wobec tych 89 milionów, które były rozdzielane
na wszystkie wyznania, nie tylko na Kościół katolicki. Nowoczesne rozwiązania w różnych
państwach istnieją. Rząd chciałby je zastosować, więc trwają rozmowy, które są na
dobrej drodze, jak się zdaje. Będzie rozwiązanie, które nie pozwoli opuścić ani ambasadorów
polskości, jakimi są misjonarze i misjonarki, ani klauzurowych sióstr zakonnych. Można
różnie zdecydować, ale niech zdecydują ludzie. Natomiast trzeba też powiedzieć wielkie
„dziękuję”, wielkie „Bóg zapłać” tym, którzy utrzymują Kościół. Bo 82 proc. utrzymania
Kościoła płynie z kieszeni prostych ludzi, z ich ofiar, z ich pracy.
-
Na zakończenie powiedzmy jeszcze spotkaniu z prezydentem Bronisławem
Komorowskim w ubiegłym tygodniu. Czemu było poświęcone?
Abp J. Michalik:
Spotkanie odbyło się na zaproszenie Pana Prezydenta, który chciał poznać zdanie Konferencji
Episkopatu na temat ewentualności zaproszenia Ojca Świętego do Polski na Światowy
Dzień Młodzieży, który mógłby się odbyć w 2015 r., ale też i dla uczczenia 1050. rocznicy
chrztu Polski. Abp Gądecki chciałby zaprosić Ojca Świętego. Konferencja Episkopatu
obydwa projekty poparła i one są do pogodzenia. Natomiast przy okazji rozmawialiśmy
też o projekcie godnego przyjęcia patriarchy moskiewskiego, który ma przyjechać w
sierpniu. Prezydent wyrażał ponadto zainteresowanie dokumentem społecznym Kościoła,
który był wydany w ostatnim czasie. Wymienialiśmy zdania na temat ogólnej sytuacji.
Prezydent jest człowiekiem otwartym, rozmawia się z nim bardzo mile, nie ma żadnych
problemów. Zobaczymy, czy tego rodzaju rozmowa odniesie także dalszy skutek.